Od 15 października 2019 … czy strajk?

Znalezione na Facebooku
Paweł Piekart  do  Ja, nauczyciel

PRZEMYŚLENIA NA TEMAT „STRAJKU WŁOSKIEGO”

Od czasu do czasu przeglądam posty w tej grupie i zauważyłem, że dla wielu z Was obecna sytuacja związana z zapowiedzią strajku włoskiego nie jest do końca klarowna. Trochę w tym temacie siedzę (od zawieszenia kwietniowego strajku), także podzielę się z Wami moimi przemyśleniami i doświadczeniami.

      Po pierwsze, w ogóle nie używałbym nazwy „strajk włoski” i nie opisywałbym tak swoich działań. Z tego co wiem, taka forma strajku nie ma żadnego odzwierciedlenia w przepisach prawa. Jeżeli ktoś potraktuje to dosłownie i będzie odstawiał „manianę” w postaci „robię wszystko dokładnie i powolutku” albo jeszcze gorzej „w nosie mam zadawanie, uczenie, rady i zebrania”, niech będzie świadomy, iż może za to „beknąć”. Bo to zwykłe niewywiązywanie się ze swoich obowiązków. Radziłbym traktować ten termin symbolicznie lub jako skrót myślowy.

     Tu nie chodzi o strajk, tylko o przejście do tego, co powinno być standardem – czyli wykonywania tylko i wyłącznie swoich obowiązków, wynikających z przepisów prawa (dbajmy o jego znajomość i je przestrzegajmy, wówczas będziemy bezpieczni i odpowiednio chronieni). Ponownie zaznaczam: chodzi o wywiązywanie się z obowiązków w sposób jak najbardziej sumienny i efektywny – przede wszystkim DLA DOBRA UCZNIA, ale także dla własnego bezpieczeństwa. Za pojęciem „strajk włoski” kryje się postulat skończenia z godzeniem się na darmową pracę. Skończenia z tym wolontariatem, który sami sobie narzuciliśmy i do którego przyzwyczailiśmy społeczeństwo. Chodzi o wyzbycie się genu siłaczki, który osobiście określam mianem „genu niewolnika”.

     Godzenie się przez nauczycieli na wykonywanie nieodpłatnie obowiązków pozastatutowych jest działaniem demoralizujących całe społeczeństwo – już od najmłodszych lat pokazujemy dzieciom, a później młodzieży, że wyzysk i niepłacenie za pracę w naszym kraju jest czymś powszechnie akceptowanym zamiast napiętnowanym społecznie.

    Zatem nie ma mowy o rezygnacji z prowadzenia ciekawych lekcji, zadawania prac, sprawdzania, uczestnictwa w radach pedagogicznych i zebraniach z rodzicami, wyjazdu na jednodniowe wycieczki szkolne itp. To są nasze obowiązki wynikające z 40 godz. tyg. pracy i Karty Nauczyciela. JEDNAKŻE, do naszych obowiązków nie należy organizowanie wielodniowych wycieczek z noclegiem i sprawowanie za darmo opieki nad uczniami w ich trakcie. Nikt nie może nam kazać robić nieodpłatnie zajęć dodatkowych czy brać udziału w imprezach szkolnych po godzinach pracy, takich jak dyskoteki szkolne (chyba że statut danej szkoły mówi coś innego, ale jak dla mnie jest on wówczas do poprawki). Nie musimy także dawać rodzicom naszego numeru telefonu. Ja kontaktuję się z rodzicami TYLKO poprzez e-dziennik lub telefon w sekretariacie od 7:00 do 15:00 (w ramach 40 godz. tyg. pracy, nawet po odejściu od tablicy, bo na ogół kończę lekcje o 12.30). Jeżeli ktoś będzie wymagał od Was pracy za darmo w sytuacji, kiedy nie musicie lub tak się Wam wydaje, udajcie się po poradę prawną do związków zawodowych (jak dla mnie to największy atut bycia w związku) lub w ostateczności, zgłoście sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy.

    Podsumowując, róbmy to, co do nas należy – JAK NAJLEPIEJ, DLA DOBRA UCZNIA, a za działania dodatkowe wymagajmy dodatkowego wynagrodzenia (zgłaszajcie pomysły i proście o zapłatę za nadgodziny). Jeśli nie ma szans na jego otrzymanie, nie pracujmy za darmo i cieszmy się czasem wolnym.

    Kwietniowy strajk otworzył mi oczy na tę kwestię i dzięki niemu dokonałem korekt w moim stylu pracy. Uważam, że dzięki temu wyszedłem z protestu zwycięsko. Mam teraz więcej czasu i większy komfort psychiczny (brak telefonów i smsów od rodziców – cudo!). To też działanie na korzyść ucznia, bo mając mniej na głowie, lepiej wywiązuje się z podstawowego obowiązku, jakim jest nauczanie (czas na przygotowywanie ciekawszych lekcji itp).

     Oczywiście nie rezygnujmy z naszych postulatów płacowych, ale strajk generalny nie ma sensu przy obecnej administracji. Szkoda wyniszczać się finansowo, a podpisanie czegokolwiek z rządem i tak nie daje żadnej gwarancji (patrz strajk niepełnosprawnych i rezydentów). Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy, nie dajmy się wyzyskiwać. Szanujmy naszą godność. Zróbmy to dla nas samych i naszych bliskich, ale także UCZNIÓW.

 

Tekst opublikowany za wiedzą i zgodą Autora